Przejdź do treści

Menu główne:

Spotkania

Ludzie i miejsca

Witolda Gadowskiego - "Smak wojny"
(09.02.2014)
9 lutego 2014r. odbyło się spotkanie autorskie z Witoldem Gadowskim, dziennikarzem śledczym, publicystą oraz laureatem prestiżowych nagród zorganizowane przez Klub Gazety Polskiej w Berlinie.
Sala parafialna obok Polskiej Misji Katolickiej ledwo pomieściła  przybyłych
słuchaczy, tak że część z nich wysłuchała prelekcji i dyskusji na stojąco. Niedzielne spotkanie było pierwszą zagraniczną prezentacją jego książki  - „Smak wojny”.
Podczas trzygodzinnego spotkania Witold Gadowski mówił o: reżimowych mediach, sytuacji w Polsce, polityce naszego kraju - w/g niego zależnej od Rosji i Niemiec. Poruszany był również temat moralności dziennikarzy, którzy tworzą fałszywą rzeczywistość i manipulują społeczeństwem.
Gadomski zapowiedział powołanie komitetu, który obejmie patronat
em film o Józefie Piłsudskim. Innym ważnym tematem była propozycja samoorganizowania się  np. na zasadzie spółdzielni, której ważnym elementem jest konieczność założenia "kas finansowych" np. SKOKI Stefczyka.
Spotkanie transmitowało NIEPOPRAWNE Radio PL na żywo, a jego słuchacze aktywnie uczestniczyli w dyskusji.
Na zakończenie autor podpisywał swoje książki  i  pozował do wspólnych zdjęć.


F
ilm ze spotkania: http://www.youtube.com/watch?v=43YPSGBhIjg&feature=youtu.be


WIDEO
Kliknij na zdjęcie by obejrzeć wideo
ze spotkania z Krzysztofem Wyszkowskim.

Krzysztof Wyszkowski w Berlinie

Klub Gazety Polskiej w Berlinie zorganizował w dniu 20 października 2013 roku spotkanie z Krzysztofem Wyszkowskim, słynnym współzałożycielem Wolnych Związków Zawodowych na Wybrzeżu, dziennikarzem i działaczem niepodległościowym, współpracownikiem „Gazety Polskiej” a także jednym z najwybitniejszych polskich patriotów ostatnich dziesięcioleci, niszczonym w walce o prawdę w III RP.


Sala w domku, obok Polskiej Misji Katolickiej, Lilienthalstr.5, wypełniona była po brzegi. Część przybyłych, mimo braku miejsc siedzących, wysłuchała prelekcji i dyskusji na stojąco.

Krzysztof Wyszkowski w ożywionej dyskusji z przybyłymi opowiedział o wielu problemach współczesnej Polski, mających swe źródło w grzechu pierworodnym, jakim były uzgodnienia przy Okrągłym Stole oraz w Magdalence, które zapadły w 1989 roku. Jako czołowy uczestnik działań opozycji demokratycznej i świadek wielu wydarzeń odniósł się do licznych przekłamań filmu A. Wajdy o Lechu Wałęsie pt. Człowiek z nadziei. Chętnym podpisał swoją książkę pt. „Głową w mur”.

O książce -> Sławomir Cenckiewicz: Książka Krzysztofa Wyszkowskiego Głową w mur jest w przeważającej części wyborem najważniejszych tekstów publikowanych na łamach „Gazety Polskiej” w latach 2007–2011. Jednak wybór ten został uzupełniony o najważniejsze teksty Wyszkowskiego publikowane po 1989 r. m.in. na łamach paryskiej „Kultury”. Są one nie tylko zapisem konkretnej rzeczywistości. Są to czasem relacje z wydarzeń, w których Wyszkowski bezpośrednio uczestniczył. W zaprezentowanym wyborze znajdziemy sporo przyczynków do dziejów Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, Wielkiego Strajku z Sierpnia ’80, „Solidarności” i w wreszcie III RP. Na kartach książki przewija się wiele znanych postaci polityki polskiej ostatniego ćwierćwiecza.

mwkgp

Spotkanie z prof. Krystyną Pawlowicz

10.02.2013 Klub "Gazety Polskiej" Berlin, zorganizował kolejne bardzo udane spotkanie dla zamieszkałych tu Polaków. Gościem spotkania była posłanka PiS, pani prof. Krystyna Pawłowicz  (w  
latach 2007-20011 sędzia Trybunału Stanu).

Sala w domku przy polskim Kościele wypełniona była po brzegi
, a część przybyłych gości, wysłuchała na stojąco wykładu  z  mottem:
"Jaka Polska w jakiej Europie”.  
Prof. K. Pawłowicz w przejrzysty i czytelny dla odbiorców sposób naświetliła zagrożenia dla społeczeństwa polskiego, wynikające z integracji Polski ze strukturami Unii Europejskiej.            
Zebrani na spotkaniu z ogromnym zainteresowaniem śledzili prelekcję pani profesor i z dużym zaangażowaniem uczestniczyli w dyskusji.

Wystąpieniu pani Poseł towarzyszyło zaniepokojenie przyszłym losem Ojczyzny  i rozwijającymi się negatywnymi tendencjami, zmierzającymi do upadku gospodarczego, moralnego oraz utraty suwerenności.
Końcowym akordem tego spotkania było wspólne odmówienie modlitwy w intencji Ojczyzny, zainicjowanej przez Koło Przyjaciół Radia Maryja.
Przed odjazdem do Warszawy pani Poseł została zaproszona, wraz z osobą jej towarzyszącą, na wspólny obiad z członkami Klubu Gazety Polskiej.   

Relacja nadesłana przez Klub GP Berlin


Kardynał
Józef Glemp

23 stycznia 2013. wieczorem, zmarł w Warszawie
kardynał Józef Glemp.

Wspomnieniem niech będzie to zdjęcie  ze spotkania podczas celebrowanej przez niego 30. września 2007 roku  w berlińskiej Bazylice Jana Chrzciciela mszy św. i większa część zachowanego w naszym archiwum wygłoszonego podczas tej mszy kazania do wiernych.

„Elity Polski, a elity dla Polski”

W niedzielę, 24 czerwca 2012, Klub "Gazety Polskiej" w Berlinie gościł profesora Andrzeja Zybertowicza - socjologa, badacza "zakulisowych" wymiarów życia społecznego, profesora Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, byłego doradcę śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, eksperta Komisji Weryfikacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych, doradce premiera J. Kaczyńskiego.


„Elity Polski, a elity dla Polski”, to temat wykładu, który odbył się w Akademii Katolickiej przy Hannoversche Str. 5. Na spotkanie z profesorem A. Zybertowiczem przybyli również goście z Hamburga i Szczecina, zainteresowani analizą socjologiczną aktualnej sytuacji w Polsce.
Jednym z tematów poruszanych w wykładzie były tzw.  „Archipelagi Polskości” oraz ich znaczenie dla rozwoju społeczności patriotycznych i niepodległościowych.
Profesor A. Zybertowicz omówił rownież bezpodstawny defetyzm w obozie niepodległościowym a jednocześnie wskazał możliwości działania dla dobra kraju. Przekonywał do odważnego siegania po władzę, do selekcji miejscowych, potencjalnych  liderów, aby wyniki wspólnej pracy w obozie niepodległościowym byy bardziej efektywne.
Po wykładzie odbyła się bardzo ożywiona dyskusja, postawiono wiele pytań dotyczących aktualnej sytuacji w Polsce.  Wyczerpujące odpowiedzi udzielane przez profesora A. Zybertowicza skłaniały do refeksji...
Wielkim zainteresowaniem cieszyła się wydana przez wydawnictwo "Prohibita" książka profesora "Pociąg do Polski. Polska do pociągu", którą autor podpisywał wszystkim chętnym.


Klub Gazety Polskiej w Berlinie

"Nie zapomnij o Kresach" i inne książki.

Berlin, 22 stycznia 2012 r., w Galerii Bazyliki przy Lilienthalstr. odbyło się spotkanie z ks. Tadeuszem Isakowiczem Zaleskim zorganizowane przez Klub Gazety Polskiej w Berlinie. Honorowego gościa oraz licznie zgromadzonych słuchaczy przybyłych również z Hamburga (KGP) i Szczecina (KGP) powitał jego przewodniczący Marek Wasag.

Ksiądz Tadeusz na początku spotkania opowiedział o sobie i swojej codziennej pracy duszpasterskiej w Fundacji im. Brata Alberta w Radwanowicach koło Krakowa.
 Następnie zaprezentował swój dorobek historyka - hobbysty, jak mówi o sobie - dotykający bolesnych wydarzeń ze współczesnej historii Polski ( "Księża wobec bezpieki na przykładzie archidiecezji krakowskiej"), a w szczególności stosunków polsko- ukraińskich. Rezultatem jego badań są dwie ostatnie publikacje "Nie zapomnij o Kresach" oraz "Przemilczane ludobójstwo".
  Spotkanie w surowym wnętrzu galerii przebiegło w bardzo emocjonalnej atmosferze. Talent oratorski księdza przykuł uwagę zgromadzonych, pobudził do refleksji nad najnowszą historią Polski, jej wpływu na indywidualne losy ludzkie oraz stosunki międzynarodowe. Ten wspaniały człowiek ogarnięty pasją docierania do prawdy uzmysłowił słuchaczom, konieczność odkłamania zaciemnianych faktów. Jego opowieść o swojej benedyktyńskiej pracy tak zafascynowała zgromadzonych, że niemal wszyscy wrócili do domów z zakupionymi książkami do domu, z których dochód, jak i hojne datki do puszki wsparły konto fundacji na rzecz niepełnosprawnych.
 Na zakończenie ksiądz Isakowicz Zaleski odpowiedział na rozliczne pytania zgromadzonych. Osobowość księdza, jak również sposób prowadzenia spotkania, przeplatanie powagą i dozą humoru, wywarły na słuchaczach niezapomniane wrażenie.

Ania i Basia
Klub GP Berlin


Ks. Tadeusz Isakowicz Zaleski,
to człowiek- pasjonat historii Kresów,
który wyszukuje w archiwach i nie tylko
jej nieznane (skrywane) karty.

Spotkanie z autorką powieści "Tunel" - Magdaleną Parys

14 stycznia w księgarnia Buch/Bund wypełniła się do ostatniego miejsca odbiorcami literatury, których coraz mniej jak wynika ze statystycznych wyliczeń. Spotkanie to udowodniło, że nie do końca jest to prawdą. Z Magdaleną Parys o książce i jej bohaterach rozmawiałała Dorota Danielewicz-Kerski, a wybrane fragmenty przeczytała Katarzyna Sobiegraj.

Magda Potorska o autorce i jej książce napisała do nas: "Magdalena Parys-Liskowski urodziła się w Gdańsku. Od 1983 roku mieszka w Berlinie. Ukończyła filologię polską i pedagogikę na Uniwersytecie Humboldtów, gdzie pracuje nad doktoratem z zakresu stosunków polsko-niemieckich i literatury. Dziennikarka, poetka, pisarka.
"Tunel", to jej debiutancka powieść kupiona "na pniu" przez wydawnictwo "Świat Książki". Nielicznym szczęśliwcom, (do których należę) udało się już ją przeczytać - w jedną noc, jednym tchem! Ta sensacyjno-obyczajowa, traktująca o poplątanych losach Polaków i Niemców wrzuconych w wirówkę nonsensu Wielkiej Historii saga rodzinna i thriller polityczny jednocześnie, dzieje się raz w Gdańsku raz w Berlinie-Wschodnim i Zachodnim.  Autorka z niezwykłą wrażliwością i uwagą pochyla się zarówno nad wielką miłością, heroicznym czynem, listkiem na wietrze, spełnionym czy splamionym życiem trzech pokoleń swoich bohaterów.  Od pierwszych przeczytanych wersów należę do grona zagorzałych wielbicieli talentu Magdy Liskowskiej i przepowiadam jej WIELKĄ przyszłość literacką."
W pełni podzielam zdanie Magdy Potorskiej, której wywiad z autorką ukazał się niedawno w Twojej Gazecie.

MS


Ksiądz Marek Kędzierski





Ksiądz Marek Kędzierski jest już oficjalnie proboszczem Parafii przy Bazylice Św. Jana Chrzciciela w  Berlinie
.


11.09.2011 podczas południowej niedzielnej mszy św. nominację tą otrzymał z rąk ks. biskupa Wojciecha Polaka z Gniezna, opiekuna Polaków na emigracji. Po mszy św. ks. biskup pobłogosławił wiernych.

RockinBerlin w Klubie STORRADY

Nieopodal szczecińskiego czerwonego ratusza stoi drewniany zabytkowy obiekt, zwany domkiem grabarza. Tam swoją siedzibę znaleźli członkowie klubu STORRADY, którym zarządza pani Elżbieta Nowakowska-Kühl
. To właśnie ona zaproponowała nam spotkanie, by zaprezentować klubowiczom, nasz nowy magazyn i...  porozmawiać o Berlinie, w Szczecinie.
17. listopada przyjechaliśmy do tego malowniczego obiektu. Gospodarze przyjęli nas bardzo serdecznie, usadawiając przy okrągłym stole dla swobodnego przepływu informacji, moderatorem był młody redaktor Marcin Niewęgłowski (Główny specjalista ds. komunikacji społecznej, SZCZECIN 2016), któremu towarzyszyła Beata Zuzanna Borawska.
Znaleźliśmy się pod ostrzałem pytań, dotyczących naszych berlińskich poczynań, odpowiadaliśmy na wszystkie i myślę,
że usatysfakcjonowały one naszych szczecińskich gospodarzy, niektórzy mimo, młodego wieku mieli rozeznanie w rock'n'rolowej historii.
Przy klubowym okrągłym stole, gdzie pośród świec i szkła z herbatą, kawą i winem leżały nasze magazyny panowała polska sympatyczna atmosfera. Nasz niemiecki kolega Volker, którego udział w rozmowie był tłumaczony czuł się sie bardzo swojsko. Długo będziemy wspominać mile przyjecie w domku grabarza, a klubowiczów STORRADY zaliczamy do naszych przyjaciół.
Niniejszym serdecznie dziękujemy Pani Elżbiecie za gościnę i przyjęcie.

… Gdy późnym wieczorem opuszczaliśmy klub, pozostał tam jeden z dwóch, zamieszkałych kotów (drugi buszował gdzieś w terenie) - strażników domku grabarza.


RYCERZY TRZECH... w Berlinie

25.11.2010 przybyła do Berlina doborowa wrocławska jednostka kabaretowa, w składzie rycerzy trzech: Kmicic, Wołodyjowski, Zagłoba
. Choć są już weteranami na kabaretowym froncie, nie spękali, mimo że publiczność była w porażającej przewadze, już od początku rozbroili ją śmiechem. Później razili słownymi jajami, że ta pokładała się ze śmiechu. Oczywiście zagrali na ludzkich uczuciach, piosenką starą jak świat - Do serca przytul psa, Przyznali też, że mają swoje niespełnione marzenie - należy do nich Kurna chata. Ale koniec końców są optymistami, bo jak śpiewali … Pero, pero - bilans musi wyjść na zero.
... Po rycersku pożegnali Berlińczyków, tchną
c w nich walecznego ducha, bojową pieśnią Elity - Hej szable w dłoń!

Hej szable w dłoń! Łuki w juki, a lupy wziąć w troki
Hajda na koń! Hajda na koń! Okażemy się godni epoki, ach epoki
Ruszamy w bój, aby Baśkę uwolnić od zbója
Tatarzyn zbój, okrutny zbój, nie zwycięży nas nigdy tralala

Elita: Jerzy Skoczylas, Leszek Niedzielski, Stanislaw Szelc


WĘGIERSKIE SPOTKANIA

25.10.2010, Ambasada Wegier, Berlin
Po spotkaniu z byłym premierem Węgier Miklosem Nemethem, który wspominał swoją rolę w historycznych czasach sprzed 20 lat, zwiazanych ze zburzeniem muru berlińskiego, wręczyliśmy mu nasz magazyn z artykułem o grupie OMEGA . Powiedział, że Mecky'go zna osobiscie i chętnie przeczyta ten tekst.

28.10.2010, Collegium Hungaricum, Berlin.

Na konferencj
i prasowej, promującej nowy krążek popularnego w Polsce węgierskiego zespołu OMEGA - Omega Rapsody, wokalista grupy János "Mecky" Kóbor - opowiedział nam o nagraniach na tej płycie...

"Polak - węgier dwa bratanki i do szabli i do szklanki!
Lengyel - magyar ket jobarat egyutt issza soret s borat :) "

KRZYŻ KAWALERSKI DLA ROBSA

Robert Szecówka
,
autor rysunków satyrycznych w naszym magazynie RockinBerlin.Pl-2010/2011, przysłał do nas tą wiadomość, że otrzymał krzyż kawalerski.
Gratulujemy i cieszymy się wraz z zaprzyjaźnionym z nami wrocławskim artystą, dziś Polonusem z Hamburga...

PS
Przy okazji... ROBS skorygował nieścisł
ość jaka zaistniała w naszym magazynie:
"Nie studiowalem grafiki, rysunku satyrycznego i architektury we wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych,  a  na Wydziale Architektury Politechniki Wrocławskiej. Tam byli wspaniali profesorowie.  Były to ocalale resztki inteligencji ze Lwowa, której nie zdyli zamordować hitlerowcy i Sowieci. Uczyli nas rysunku malarstwa, grafiki użytkowej, rzeźby, projektowania form przemysłowych i jak budować piękne domy  o których marzenia, niestety,  zniszczyła wkrotce wielka płyta".


DYRYGENT

Przedsta
wiamy popularnego berlińskiego dyrygenta i kompozytora Karola Borsuka
, z którym spotykamy się niekiedy podczas polonijnych uroczystości. Kilka lat temu był dyrygentem chóru kościelnego, pamiętam wspaniały koncert, podczas którego wystąpili w polskim kościele na jego zaproszenie berlińscy artyści. Podczas naszego ostatniego spotkania w galerii Beletage poprosiłem go, by odpowiedział na kilka pytań, które przybliżyłyby jego sylwetkę naszym internetowym czytelnikom. Bo mimo, że jest postacią znaną, lubianą i popularną - warto, by więcej osób wiedziało o polskim dyrygencie i kompozytorze w Berlinie, a zapytałem go:

… o początki w Berlinie - Przyjechaliśmy z koncertami Chóru Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie z Lublina, którego byłem dyrygentem w 1980 roku (grudzień) na zaproszenie Collegium Musicum Berlińskich Uniwersytetów (Berlin Zachodni). Później kolejne zaproszenie na koncerty miedzy 6. a 13. grudnia 1981 roku do Berlina Zachodniego i wprowadzenie "stanu wojennego" w Polsce. Ja zostałem… z kilku studentami, ze świetną recenzją po ostatnim koncercie (13 grudnia) w "Berliner Morgenpost".

… o karierę - Trudno mi o czymś takim mówić. Mnie interesuje moja praca i moja pasja, którą jest muzyka. Pracuję jako Fachbereichsleiter w Szkole Muzycznej Reinickendorf. Przez wiele lat byłem wicedyrektorem tej szkoły. Nigdy nie interesowały mnie funkcje administracyjne (wielokrotnie mi proponowane), przede wszystkim cieszę się, iż mogę "robić" muzykę - w sensie przenośnym - jako dyrygent - i w sensie dosłownym, jako kompozytor. Myślę - a z perspektywy tych wszystkich lat, mam prawo tak sądzić, ze w Polsce nie miałbym szans dyrygowania dużymi koncertami (Konzerthaus, Philharmonia itd.), gdyż były one i są zastrzeżone tylko "dla wybrańców" - niestety. Ale zawsze pocieszam się stwierdzeniem mojego przyjaciela Prof. Italo Montiglio (Dyrektora kilku międzynarodowych festiwali we Włoszech), który w dłuższej rozmowie powiedział mi kiedyś, iż "nie każdy może być Karajanem - i dzięki Bogu". W chwili obecnej jestem bardzo zadowolony z tego co robię.

… o "Mszę Międzyzdrojską" - Ponieważ od lat związany jestem z Międzyzdrojami, gdzie mam wielu przyjaciół, do których zalicza się ksiądz proboszcz Dr. Marian Wittlieb, z którym często wiedziemy długie rozmowy. Zaowocowały one napisaniem "Requiem Międzyzdrojskiego" po tragicznej śmierci polskich olimpijczyków - Komara i Ślusarskiego, i wykonywanego rokrocznie podczas Mitingu Lekkoatletycznego w sierpniu "na żywo" lub odtwarzane z nagrania".
Kolejnym utworem jest "Petrus Credo", czyli Credo Piotrowe napisane jako samodzielny utwór (21 minut) na sopran-solo, chór żeński, fortepian (znajdujący się w kościele) i organy. Po dłuższym namyśle dopisałem: "Gloria" (prawykonane w Konzerthaus w Berlinie) oraz kolejne części Mszy Świętej. Następnie zwiększyłem obsadę o głos męski (tenor), tak więc cała msza ma wszystkie - stałe - części (Kyrie, Gloria, Credo, Sanctus, Benedictus i Agnus Dei) i trwa około 60 minut.
Prawykonanie odbyło się 14 listopada w Międzyzdrojach i zostało nagrane przez telewizję. W Berlinie została ona wykonana w Bazylice Św. Jana na Kreuzbergu.

… o plany - Aktualnie piszę utwór na solistów, chór, orkiestrę i fortepian solo, którego przewodnim motywem jest - pytanie Św. Piotra opuszczającego (przed prześladowaniami) Rzym, skierowane do napotkanego Chrystusa -"Quo vadis Domine? (Dokąd idziesz Panie?" - na które otrzymuje odpowiedź "Venio Romam iterum crucifigi" ("Idę do Rzymu by mnie ponownie ukrzyżowano").
Utwór ten będzie dla mojego rodzinnego miasta, Łukowa na Podlasiu, gdzie 11 września zostanie on prawykonany na Festiwalu Henryka Sienkiewicza, jako że autor "Quo vadis", "Trylogii" itd. - urodził się w Woli Okrzejskiej na Ziemi Łukowskiej.
Zapraszam wszystkich, na ten festiwal w 105 rocznice przyznania Sienkiewiczowi - Nagrody Nobla.

16 kwietnia 2011 w Sali koncertowej zwanej Mendelssohn-Remize odbył się koncert pod muzycznym kierownictwem Karola Borsuka,. Wystąpiła młoda, uzdolniona pianistka z Koszalina, zdobywczyni wielu pierwszych nagród w konkursach pianistycznych - Aleksandra Bałdych, a pod dyrekcją gospodarza (kompozytora Mszy Międzyzdrojskiej i kantaty Quo Vadis) zaśpiewał berliński chór Lichterfelder Chorkreis.
W tym pięknym miejscu usłyszeliśmy świetnie wykonane utwory m.innymi:
Bacha, Beethovena, Chopina, Mendelssohna, Debussy'ego i na zakończenie "Szkice na fortepian" Karola Borsuka.
Natomiast muzyczną ucztą będzie  12 listopada w Bazylice Św. Jana prawykonanie kantaty Quo Vadis, na którą już teraz zapraszamy w imieniu kompozytora.


Hey Music, czyli Jürgen Jürgens i jego Popgeschichten.

J
ürgen Jürgens- to dziś legenda berlińskiega radia, od 40 lat prowadzi program muzyczny Hey Music, szef redakcji muzycznej popularnego Radio Berlin, nadającego na fali 88,8.
Gdyby por
ównać go do polskich prezenterów, to takim odpowiednikiem byłby chyba Marek Niedźwiedzki.
Wiosn
ą 2010 odwiedziliśmy Jürgena w redakcji, gdzie przez godzinę opowiadał nam swoją historię zwiazaną z radiem, ponieważ chcemy przybliżyć jego postać naszym czytelnikom. W naszym magazynie "RockinBerlin - Brzmienia 2010/2011", znajduje się wywiad z Jürgenem - człowiekiem, którego życie jest jak program, który prowadzi - "Popgeschichten".
Poniżej kilka zdjęć ze spotkania i prezentacji zespołu BANK i jego płyty - Złoty Pył w Radio Berlin 88,8 w roku 2008.

Simon van Downham

Simona van Downham poznałem latem 2008 w Międzyzdrojach, gdzie występował z grupą UK Legends. Dzień przed ich koncertem wykonałem telefon do organizatora, który zgodził się bym przyszedł na próbę dźwiękową zespołu. Muzycy nie mieli nic przeciwko temu. Wyjaśnił, że wszyscy grali i śpiewali w składach Smokie lub The Animals. Spędziłem tam dwie godziny. Najbardziej rezolutnym i kontaktowym był Simon. Dał mi płytę "Hold on" własnego zespołu "Van Downham", mówiąc, że to jest zespół z którym gra na stałe.
Wymieniliśmy adresy mailowe. Później, co jakiś czas otrzymywałem od niego newsy.
 Ostatnio przysłał wiadomość, ze kończy nagranie kolejnej płyty "The Darkness", a promocyjny singiel z tytułowym nagraniem został dobrze przyjęty w Stanach.
Jako, że czas koszmarnie drogich połączeń telefonicznych mamy za sobą, postanowiłem zatelefonować do niego (okolice Manchester), by dowiedzieć się o jego muzyczne plany.      
  Pamiętał doskonale nasze spotkanie w Międzyzdrojach, chętnie przystał na rozmowę.
Z UK Legends, odszedł wraz z perkusista Geoff'em Hammond'em przed 18 miesiącami,.
W swojej dwudziestoletniej karierze Simon grał już z tylu muzykami i w tylu zespołach (Wings , Smokie, Jethro Tull i inne), że doszedł do wniosku, by powiedzieć stop i zacząć grać ze swoim zespołem, swoją muzykę.
O swoich planach powiedział - "Zgraliśmy nowy album "The Darkness", pozostał tylko projekt okładki. Nagrali ją ze mną znani brytyjscy muzycy, w całości napisany i skomponowany przeze mnie, w porównaniu z poprzednim "Hold on" jest agresywniejszy, szczególnie w gitarowych wejściach, i ma mocniejsze brzmienie. Nowy Album ma linię brzmieniową podobną do Doobie Brothers, Smokie, The Eagles, czy Toma Petty. Podstawą nowej płyty jest harmoniczne współbrzmienie wszystkich muzyków.
Będziemy go promować tu w Europie i w Ameryce. Poprzedni album ukazał się w 2007 roku, tak długa przerwa wynikła, ponieważ dużo koncertowaliśmy. Po odejściu z UK Legends znalazłem nareszcie więcej czasu, był to też powód mojego odejścia. Potrzebowałem rocznej pauzy, by móc skoncentrować się na grupie Van Downham, będącej moim najlepszym zespołem.
Moja muzyka jest właściwą dla Europy, ma tu swoje korzenie. Moje piosenki były często grane w niemieckim radio, można ich słuchać na Myspace, około 25 % wywołań pochodzi z Niemiec. W Polsce występowaliśmy wielokrotnie, włącznie z koncertem transmitowanym w TV. Naszym celem jest Ameryka, mamy już podpisany kontrakt na Florydzie. Będziemy jednak mieli koncerty w Polsce i w Niemczech. Mogę powiedzieć, że przyjedziemy w sierpniu i otrzymamy wsparcie w postaci polskiej wokalistki.
Ostatnim, ważnym dla mnie wydarzeniem był mój akustyczny koncert w radio BBC w Londynie przed dwoma tygodniami.
… Byłem bardzo, bardzo wstrząśnięty, gdy usłyszałem, ze rozbił się samolot z polskim prezydentem Kaczyńskim i wielu innymi…
Do Polski przyjeżdżam regularnie już od 15 lat i za każdym razem uczę się nowych słów. Polska to wspaniały kraj, miałem tu półtora roku temu wspólne show z Michałem Wiśniewskim z Ich Troje… Chyba nie ma w Polsce takiego miejsca, w którym bym nie występował. Będę próbował nauczyć się polskiego.

(ms)



Miss IFA

(Berlin, 00,00,2007)
Tą twarz znają wszyscy, od trzech lat spogląda na nas z plakatów i reklam targów IFA. Mało kto wie,
że ten sympatyczny uśmiech MISS IFA należy do Polki, urodzonej w Berlinie, której rodzice pochodzą
z Bydgoszczy.
Panią Ewę poznałam, gdy objęła tytuł Miss IFA w roku 2007, pamiętam była bardzo szczęśliwa.
Poprosiłam ja o rozmowę, by opowiedziała o swoim sukcesie.

Powiedziała, że pierwszy raz odwiedziła IFA w wieku 14 lat
i wtedy zobaczyła twarz i postać targów, które odwiedzała później rokrocznie. Mając 18 lat dorabiała do studiów, jako fotomodelka i aktorka. Trzy lata temu zadzwoniono do niej z agencji reklamowej

z informacją, że szukają nowej Miss IFA i zapytano czy to nie byłoby to coś dla niej, bo zna angielski,

ma niebieskie oczy - co było ważne. Dzień przed castingiem ukończyła studium, wszyscy już imprezowali,

a ona przygotowywała się do castingu. Musiała zaprezentować otwarcie gali, oczywiście po angielsku, dwuminutowe. Ubrano ją na czerwono, robiono mnóstwo zdjęć, czy pasuje jej ten kolor... Odpowiadała

na różne pytania: Jaki kolor lubi, jakie czyta gazety? Oceniano czy jest spontaniczna, sympatyczna…

I wybrano - spośród 70 dziewczyn.
Studiowała media managemant, a następnie marketing, ma nadzieję, że będzie mogła to łączyć, gdy przestane być Miss IFA. No cóż (jak mówi ze śmiechem) włosy kiedyś przestaną być czerwone, a staną się siwe.
Po trzech latach z tytułem Miss IFA nabrała pewności siebie, zna tam dużo ludzi, z którymi tworzy wielka „ifową” rodzinę, pomagają sobie wzajemnie. „W pierwszym roku byłam bardziej stremowana – powiedziała.
Bardzo serdecznie współpracujemy ze sobą, przyjeżdżają tu firmy z całego świata
Poznaję mnóstwo ważnych ludzi, specjalistów, biznesmenów. W normalnej pracy nie miałabym takich możliwości - poznałam i rozmawiałam z Panią kanclerz dr. Merkel podczas otwarcia IFA 2009”.
Zapytana o radę dla młodych Polaków chcących zrobić karierę w Europie – powiedziała, że… „najpierw trzeba słuchać, co mówi serce, iść za jego głosem, nie należy bać się nowych miast, czy państw. Trzeba otworzyć się na świat, zobaczyć, jak on tam funkcjonuje.”
Sądzi, że polskie pochodzenie nie miało znaczenia, najważniejszy był język, angielski… Liczą się języki
i kompetencje. Jest jej niezwykle przyjemnie, gdy spotyka na IFA Polaków i może z nimi porozmawiać

po polsku,
są zaskoczeni i zawsze bardzo serdeczni, jest to taka inna serdeczność, taka polska.

Tylu tu przedstawicieli firm z całego świata, czy nie chcieli pani „porwać” do siebie na modelkę?
„Cha, cha, akurat na modelkę nie.”  Rozumiem, nie pytam więcej.

Targi IFA trwają kilka dni, ale praca poza nimi byłaby niemożliwa, bo w ciągu całego roku są wyjazdy, promocje, sesje zdjęciowe zabierające bardzo dużo czasu.
Zapytałam - czy faktycznie te sesje są takie ciężkie jak skarżą się inne modelki?
„Bywa ciężko, cierpią nogi, plecy też. Trzeba być wygimnastykowanym (zdarzyło się, że musiałam skakać przez pralki), nieraz muszę bardzo wcześnie wstawać, poza tym sesje trwają niekiedy dwanaście godzin,

a trzeba cały czas być radosną, uśmiechniętą i wypoczętą, ale oczywiście frajda jest większa i jest to przyjemne, inaczej bym tego nie robiła.”
Jak rodzina i przyjaciele przyjęli pani sukces?
„Wszyscy mi kibicują, dziś właśnie odwiedzili mnie znajomi i oprowadzałam ich po targach. Co roku z Polski przyjeżdżają na IFA, mój dziadek i ciocia. Rodzice założyli album gdzie zbierają wycinki z gazet i moje zdjęcia.”

Życzę dalszego powodzenia i dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Danuta Kwiecień


Galeria Pigasus

Co miesiąc wystawa plakatu - to już tradycja w galerii Pigasus państwa
Joanny i Mariusza Bednarskich, która ma w swoich zbiorach kilka tysięcy polskich plakatów .
Można tam nabyć również płyty CD, takiego zestawu polskich kompaktów, nie uświadczysz chyba nigdzie, naprawdę trzeba się naszukać , aby czegoś nie znaleźć.
Ze swoich archiwaliów gospodarze wyjęli i przypomnieli nam jak wyglądał plakat przygotowany na olimpiadę w Moskwie, przy którym gest Kozakiewicza w kierunku organizatorów to pestka przy stosunku autora tego plakatu do tej olimpiady…
Jeżeli chcecie wiedzieć o co chodzi -
odwiedźcie Galerię Pigasus i porozmawiajcie z jej właścicielami, może uchylą wam rąbka tajemnicy.
Galeria Pigasus
Torstra.62, 10119 Berlin

www.pigasus-gallery.de


Barbara Ur i Andrzej Piwarski

14 maja 2008 odwiedziliśmy Barbarę Ur i Andrzeja Piwarskiego, małżenstwo berlińskich artystów. Ciekawi byliśmy w jakich warunkach powstają prace, które oglądaliśmy już na kilku wystawach. Barbara i Andrzej najpierw pokazali nam swoją pracownię gdzie wśród zgromadzonych prac, starych i nowych, robili nam krótkie wykłady o stosowanych technikach,
o rzeźbie i malarstwie .Później już przy lampkach dobrego koniaku, opowiadali
o studenckich czasach i drogach wspólnej kariery artystycznej.

Więcej informacji o artystach
na ich stronach internetowych:

www.barbaraur.one.pl
www.piwarski.one.pl


Oddać głos materii (Tekst Mirosławy Koch)

Tak zatytułowano ostatnią wystawę prac Andrzeja Jana Piwarskiego w Galerii Ratusza Tempelhof (21.02 - 30.04.2008) Ponieważ nie jestem z zawodu znawczynią sztuki, odebrałam tę wystawę jak zwykły zjadacz chleba. I muszę powiedzieć bardzo mi się podobała; te różne kolory zgodnie egzystujące obok siebie na obrazach, ta biel pokazująca wspomnienie z Hiszpanii – to wszystko wywiera wrażenie. Ekspozycja została zorganizowana z okazji siedemdziesiątych urodzin artysty i pięćdziesięciolecia aktywności twórczej. Piwarski istnieje od 40. lat na międzynarodowym wystawiennictwie. Prace artysty były pokazywane w Polsce
i wielu krajach świata: Szwecji, Rosji, Watykanie, Hiszpanii, Niemczech. Piwarski urodzony warszawiak, studiował w Gdańsku i tam rozpoczął swoją karierę. Ożeniony ze znaną artystką  Barbarą Ur, poświęcił się całkowicie - już w duecie - sztuce. Andrzej Piwarski - jak sam mówi - jest częścią żony Basi - jej konstruktywnego świata. On nie przeszkadza jej, ani ona jemu. Nie są o swoje sukcesy zazdrośni. Uzupełniają się wzajemnie. Założyli w Tuchomiu (w Polsce) w 1992 roku Europejskie Laboratorium Sztuki, gdzie spotykają się  artyści z wielu krajów. Para małżeńska Ur – Piwarski mieszkała jakiś czas w Essen, a od roku 2005 żyją
i pracują w Berlinie.
Na wystawie były również jej prace: portrety męża, bo jak sama mówi – „Andrzej ma bardzo rzeźbiarską i malarską głowę”.  
                                    


Twarze się zmieniają

Wojciech Korda
,
kilka jego winylowych płyt mam do dzisiaj, niekiedy puszczam na gramofonie i... ich trzask generuje wspomnienia tamtych big-bitowo - rock'n'rollowych lat. Z moim idolem końca 60-tych lat   spotkaliśmy się w berlińskim Domu Polskim po tórymś z koncertów i  rozmawialiśmy o jego występie.
Na to spotkanie przyniosłem jedną z tych winylowych płyt: Niebiesko-Czarni - „Twarze”, na której rozkładówce jest portret Wojtka, z lat młodzieńczych. Ucieszył się, gdy wyjąłem płytę… To ty jeszcze ją masz?... Gdy ujrzał swoje zdjęcie, uśmiechnął się i powiedział: „Kakij krasiwyj maładiec”. Roześmialiśmy się.
Opowiedział jak współprojektował okładkę, o zdjęciach dookoła, o „Poznańskich słowikach”, gdzie śpiewał sześć lat.

Poprosiłem go o autograf - podpisał się.  
Po chwili namysłu, powiedział - wiem co napiszę - i nieco wyżej wpisał
„Twarze się zmieniają”.


Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego