Przejdź do treści

Menu główne:

Solidarność

Archiwum

USTAWA... o potępieniu stanu wojennego

UCHWAŁA
SENATU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

z dnia 21 grudnia 2011 r.

o potępieniu stanu wojennego w 30. rocznicę jego wprowadzenia


13 grudnia 1981 roku władze komunistyczne na czele z generałem Wojciechem
Jaruzelskim wprowadziły w Polsce stan wojenny.

O północy wojsko przejęło stacje radiowe i telewizyjne, wstrzymana została wszelka
komunikacja publiczna, wyłączono telefony. Pierwszej nocy aresztowano i internowano
ponad 3 tysiące działaczy "Solidarności" i intelektualistów, w następnych miesiącach liczba
uwięzionych wzrosła do niemal 10 tysięcy. Ulice miast przeczesywały liczne patrole wojska
i milicji, ważniejsze skrzyżowania i place obsadziły stałe posterunki wzmocnione wozami
bojowymi, hotele zamienione zostały w koszary oddziałów ZOMO przygotowanych
do tłumienia demonstracji. Strajkujące przeciw stanowi wojennemu zakłady pracy
pacyfikowane były z użyciem czołgów. 16 grudnia w kopalni "Wujek" otwarto ogień
do górników. Zamordowano dziewięciu, dwudziestu jeden raniono. Do końca stanu
wojennego liczba ofiar bardzo wzrosła, ofiary trudno dziś policzyć.

Po stłumieniu otwartego oporu społeczeństwa utrzymano godzinę milicyjną,
rozmowy telefoniczne i korespondencja podlegały ścisłej kontroli. Liczne zakłady pracy
zmilitaryzowano, w setkach wprowadzono zarządzanie przez komisarzy wojskowych,
we wszystkich pracownicy byli zastraszani przez wszechobecną służbę bezpieczeństwa.
Dziesiątki tysięcy ludzi szantażem zmuszono do podpisania oświadczeń o lojalności wobec
władz i do wstępowania do proreżimowych związków zawodowych, które miały zastąpić
"Solidarność".

Celem tych działań było zabicie poczucia godności Polaków, sprawienie by porzucili
wszelką nadzieję, zmiana dumnego Narodu o rozbudzonych przez "Solidarność" aspiracjach
w bezwolny, zatomizowany tłum.

Nie powiodło się. Od pierwszego dnia stanu wojennego organizował się ruch oporu,
wydawane były prasa podziemna i książki, powstało podziemne radio, "Solidarność"
rozpoczęła działalność konspiracyjną. Aktorzy bojkotowali reżimową telewizję. Tysiące osób
zaangażowało się w pomoc pokrzywdzonym, uzyskując ogromne wsparcie organizacyjne
i materialne od Kościoła oraz światowej opinii demokratycznej. I choć wstrzymano
przemiany na całe dziesięciolecie, to jednak Naród zwyciężył.
Dziś wiemy, że już porozumienia sierpniowe 1980 roku traktowane były przez
komunistycznych władców Polski jako manewr taktyczny dla zyskania czasu
na przygotowanie rozwiązania siłowego. Nigdy nie spróbowano zawrzeć autentycznego
porozumienia i w oparciu o nie wynegocjować w Moskwie akceptacji przemian w Polsce.
Wojsko od pierwszego dnia było szykowane nie do obrony Narodu i współpracy z nim, ale
do jego pacyfikacji.

Senat Rzeczypospolitej Polskiej uznaje, że twórcy stanu wojennego łamiąc
ówcześnie obowiązującą Konstytucję, dokonując wojskowego zamachu stanu dla obrony
interesów obcego mocarstwa i utrzymania władzy okryli się wieczną hańbą.
Jednocześnie Senat Rzeczypospolitej Polskiej oddaje cześć pamięci ofiar stanu
wojennego i składa hołd wszystkim niezłomnym, którzy prowadzili działalność opozycyjną,
organizowali pomoc pokrzywdzonym, uczestniczyli w manifestacjach patriotycznych
i w inny sposób przyczyniali się do zachowania wartości i aspiracji Polaków.
Do dnia dzisiejszego autorzy stanu wojennego nie zostali prawomocnie osądzeni.

Uchwała podlega ogłoszeniu w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej
"Monitor Polski".

MARSZAŁEK SENATU
Bogdan BORUSEWICZ


Let Poland Be Poland
- Frank Sinatra


Film został wyświetlony po raz pierwszy 31 stycznia, 1982 roku, podczas stanu wojennego. Frank Sinatra wykonał polską piosenkę ludową "Wolne Serce" w języku polskim i języku angielskim. Max von Sydow, Romuald Spasowski, Ronald Reagan, Tip O'Neill, Bob Hope, John Fraser, Glenda Jackson, Zdzislaw Rurarz, Charlton Heston and Orson Welles powtarzają jak echo słowa „Żeby Polska była Polską"
(youtube)

Wspomnienie na okoliczność  30. rocznicy wojny polsko-polskiej

Oładka tygodnika "Przekrój"
z dnia 13. grudnia 1981

Użyta ostra amunicja przeciw górnikom i innym demonstrantom, spowodowała wielką tragedię w kopalni "Wujek".  Pamiętamy! Bezpośredni sprawcy, właśnie usłyszeli pierwsze wyroki. Na ukaranie wydających rozkazy, w tym twórców tej polskiej apokalips, przyjdzie jeszcze poczekać.

XXX rocznica wojny polsko-polskiej

Bolesna rocznica, okrutne doświadczenia i dzisiejsza bezsilność. Ale też i duma. Wielu z nas, bardzo ryzykując, włączyło się w ruch oporu przeciw komunistycznej władzy. W tamtym czasie, uliczne starcia z MO i jej spec- oddziałami ZOMO, były nie do uniknięcia.

Stan wojenny, stan opłakany
30 lat minęło od pamiętnej niedzieli, której skutki odczuwamy po dzień dzisiejszy. Opisy wydarzeń, zarówno tych wyprzedzających jak i tych w pełni konfrontacyjnych, w latach trwania tzw. wojny polsko -jaruzelskiej, możemy znaleźć w wielu miejscach. Oficjalna data zakończenia  stanu wojennego w 1983 r. kojarzyć  się może z amnestią, którą zawdzięczamy polskiemu Papieżowi Janowi Pawłowi II.
My "żołnierze" Solidarności opuściliśmy gdańskie więzienie przy ul. Kurkowej - 26 lipca 1983 r. Podziemna działalność była autetentyczna. Najazdy na mieszkania, przesłuchania, 48. godzinne"dołki", "ścieżki zdrowia", "twarde łoża", to przeżywaliśmy każdy z osobna i  nasze rodziny. Gdy zapytano mnie kiedyś, co najbardziej utkneło mi w pamięci z tamtych czasów, pominąłem "tortury" okrutnej do bólu bezpieki, zwracając uwagę na chwilę mojego aresztowania. Zostałem dowieziony do Urzędu wojewódzkiego w Gdańsku i postawiony przed obliczem umundurowanej, obwieszonej medalami i z nałożonymi czapami, wojskowej szarży - do generała włącznie. Pierwszym który się do mnie zwrócił w mundurze kapitana, był... kolegą z roku i grupy na UG. Podczas studiów,  ani potem, nie miał z wojskiem nic wspólnego. Opowiedział mi po latach o "swojej karierze". Do  roku 89 trwaliśmy w okrutnej rzeczywistości, reglamentowanej miesięcznymi kartkami na żywność i paliwo. Wprowadzone sklepy tzw. "komercyjne", z wysokimi cenami, powstały dla ludzi z pełnym portfelem. Twórcy i współorganizatorzy tej narodowej traumy, mogli zaopatrywać się w sklepach za "żółtymi firankami", przy wojewódzkich komitetach PZPR.  Sklepy te funkcjonowały aż do 1990 r., kiedy to na ostatnim zjeździe partii, padła komenda: - Sztandar wyprowadzić!  Dzięki transmisji telewizyjnej z Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, usłyszała te słowa cała Polska. Inaczej być nie mogło, gdy wcześniej, w tej samej TV usłyszeliśmy, że 4 czerwca 89 r. skończył się w Polsce,  komunizm. Naród odetchnął z ulgą.

13-grudnia roku pamiętnego...
W sobotnie, chłodne i wilgotne popołudnie wróciłem do Trójmiasta, z kolejnej wyprawy po Polsce (Szczecin, Opole, Kraków), gdzie wspomagałem tworzące się nowe struktury związkowe,  w zakładaniu tzw. sekcji pracowniczych (branżowych). Byłem wtedy etatowym pracownikiem Solidarności i Delegatem ZR. Współtwórcą  nowych zapisów w statucie NSZZ Solidarność był śp. Prezydent RP Lech Kaczyński. Mnie przypadło wówczas utworzenie jednej z pierwszych i największych sekcji pracowniczych w Polsce. Skupiła ona wszystkich związkowców Polmozbytu, oraz fabryk samochodów osobowych (Fiat) i autobusów (Jelcz), oraz pracowników prywatnych warsztatów samochodowych. Wraz z Centralą Techniczną Handlu i Motoryzacji w Warszawie. Blisko 50 tys. związkowców.  W wyborach zostałem wybrany przewodniczącym ogólnopolskiej sekcji pracowniczej. Ta branża miała przed sobą wspaniały program rozwoju.
Wróciłem więc do domu, gdy tymczasem... . Późnym wieczorem, zaczęły nachodzić nas niepokojące wieści. Na ulicach pojawiło mnóstwo patroli milicyjnych. Gdzieś, ktoś, widział, że pod Gdańskiem i Gdynią zgrupowano czołgi i transportery opancerzone. Uspakajaliśmy się nawzajem, że obraduje "Krajówka", że to demonstracja siły i nic więcej. Gdy urwał się kontakt telefoniczny, zrozumieliśmy, że dzieją się rzeczy poważne.  Poprzez kolejową centralę PKP przy dworcu w Sopocie, uzyskaliśmy potwierdzenie najgorszego.  Gdy w końcu w  telewizorach pojawił się gen. "Spawacz", dosłownie "odjechaliśmy z wrażenia". Władzę przejął WRON. Gdy rano, stanęliśmy pod siedzibą Solidarności w Gdańsku- Wrzeszczu, gdzie zebrało się już tłum, widok był niesamowity - większość w milczeniu stała z przerażeniem i  łzami w oczach! Ktoś coś mówił z okna siedziby (członek KK - Wądołowski?), o aresztowaniu wielu osób i zniszczeniach jakich dokonano w siedzibie Związku. Poszliśmy zobaczyć to na własne oczy. Dostępu nikt nam nie utrudniał. Nie było w pobliżu żadnych formacji milicji ani wojska. Poza przejeżdżającymi obok Al. Grunwaldzką wozami bojowymi typu SKOT. Na parterze, kedyś restauracja "Sosenka", była drukarnia związkowa, wyposażona w najnowocześniejszy japoński sprzęt poligraficzny. Widok jaki nam sie ukazał był porażający. Przy użyciu być może ciężkich młotów, kilofów i stalowych łomów,  zniszczono najważniejsze elementy offsetowych maszyn drukarskich i stojące obok pulpity sterownicze. Zrobiono to ze znajomością rzeczy.  Akcję tę przeprowadzono w godzinach  nocnych. Biura wraz z wyposażeniem wyglądały podobnie.  

Lata stracone,  życia pokręcone
Gehenna stanu wojennego wszystkim jest znana. Nikt i nic nie przykryje straconych ośmiu lat i ekonomicznego zacofania Kraju. Polskę opuściło ponad milion wspaniałych ludzi, wraz z rodzinami. Ta migracja rozsiała sie po całym świecie. Nielicznym udało się zasymilować społecznie i zawodowo. Niektórzy wrócili. Solidarność... prawie 10- milionowa struktura przestała istnieć z mocy nielegalnego dekretu ówczesnej Rady państwa.  Zbudowane  struktury nigdy już nie powróciły do stanu pierwotnego. Reaktywacja  Solidarności nie spełniło oczekiwań.  Jej reprezentatywność podczas tzw. Okrągłego stołu, stała się przyczynkiem wielu nieporozumień. Rozsypały się więzi organizacyjne, koleżeńskie i rodzinne. Niewykorzystane możliwości potężnej siły, jaką obudziła Solidarność wykorzystały ościenne państwa. Zburzenie muru berlińskiego, upadek ZSRR, powstanie nowych państw (m.in. Litwa, Łotwa, Estonia i Ukraina), to najlepsze przykłady. Niestety, postępująca destrukcja i ogólne zniechęcenie trwa w kraju do dziś. Znaczącej części tych, którzy stali na czele, później aresztowani i osadzeni w tzw. obozach internowania i zwykłych więzieniach (wł. z niżej podpisanym), w większości nie przypadły żadne, lub mało znaczące role w życiu politycznym i gospodarczym. Trzeba przyznać, że w większości nie aspirowali do żadnych stanowisk. W wielu przypadkach, stawali się obiektami ataków różnej maści prześmiewców. Część potraciła pracę i nagle znalazła się poza marginesem życia. Część znalazła pracę, inni założyli własne firmy. Dostęp do awansów i rynków, realizowano z "klucza". Tylko nielicznym udało się użyć właściwego "wytrycha". Paszporty były na wagę złota. Pagart, wraz  z własnym biurem paszportowym, wspomagało artystów, twórców i agencje artystyczne. Udało się nam nielicznym, utrzymać nawiązane wcześnie kontakty z cywilizowanym światem i nawet z "wielkim bratem" w pierestrojce. Było wiele osób, które niemal zmuszane były przez władze do wyjazdu z kraju (włącznie ze mną.). Narażając się - odmawiali. Podczas takich "rozmów" zapewniano, że znajdzie się na obczyźnie pomoc, mieszkanie i pracę.  Gdy zapytałem, kto jej udziela, usłyszałem że nasze służby dyplomatyczne (sic!). Tylko się trzeba zameldować na placówce. Nie znam nikogo, kto  przystałby na tę propozycje.  Mimo poczucia wielkiego zawodu i porażki, wszyscy czuli się nadal potrzebni. Dla Polski!  Obecnie mamy kolejną falę emigracji, liczącą również ok. 1 miliona osób. Wśród  nich również i tych, co sobie tego nie wyobrażali w stanie wojennym. Czy tak być musi?

Nic o nas, bez nas
Tymczasem, kolejny raz urządza się imprezy z okazji: rocznicy sierpniowej, 11 listopada i tej 13 grudnia. Udział w tym mają również służby dyplomatyczne. W Berlinie również. Czasami odnoszę wrażenie, obym się mylił, że podczas świętowania, toasty wznoszą moi byli przeciwnicy.  Przestałem sie dziwić, że kolejny raz nie zaproszono mnie oficjalnie na którąś z tych rocznic. Niektóre z nich odwiedzam bez wejściówki, zabezpieczony w wywieszkę PRASA.  Z kiesy polskich podatnków, finansowane są w wiekszości bezbarwne imprezki, organizowane przez bardzo dziwnych ludzi. Niektórzy się chlubią organizacją pomocy Solidarności w Polsce. To najłatwiej. Ale też byli i tacy, którzy byli bardzo ofiarni w pomocy, zarówno Polacy jak i Niemcy. To znane i szanowane postaci. Działając w podziemnych strukturach (poligrafia), rzadko napotykałem na  fachową i finansową pomoc. Wiem że taka była, ale trudno dostępna. Radziliśmy sobie sami, bardzo się narażając. Po wpadce prowadzonego przeze mnie wydawnictwa i sieci kolportażu w styczniu 1983 r., pomoc dla rodzin osadzonych więźniów politycznych ( również mojej.) organizowali: komitet prymasowski przy kurii gdańskiej, parafia św. Brygidy (śp. ks. prałat H. Jankowski) i Caritas. Tak to odpowiednio funkcjonowało w całej Polsce.

W.T.  dla RockinBerlin



Wystawa - "Ofiarom zbrodni komunizmu w walce o wolność"

Berlin. W 30. rocznicę ogłoszenia stanu wojennego odprawiono
w Bazylice Św. Jana Chrzciciela w intencji jego ofiar Mszę Św..
Ks. Proboszcz Marek Kędzierski pięknymi słowami wspominał
o tych tragicznych wydarzeniach. Po Mszy poprowadził wiernych
do miejsca wystawy i tam nastąpiło jej otwarcie,
które dzięki niemu nabrało bardzo uroczystego charakteru.
Wystawę zorganizował Klub Gazety Polskiej w Berlinie.

(MW)

Wystawa
1980: Niespełnione nadzieje...
2011: Niedokończona walka...

27.08-28.08.20011 - Klub Gazety Polskiej Berlin przypomniał o rocznicy Sierpnia 1980. W dniu 27.08.11 o godz. 18: 00 w Bazylice Św. Jana odprawiono Mszę Św. w intencji Ojczyzny. Po zakończeniu Mszy Św. w Galerii przy Bazylice nastąpiło uroczyste otwarcie wystawy poświęconej 31-rocznicy wybuchu strajków "Sierpniowych", której przekaz brzmiał:  
"1980: Niespełnione nadzieje... 2011: Niedokończona walka..."

Odbyło się ono w obecności Ks. Proboszcza i przedstawiciela Ambasady Polskiej w Berlinie, którzy zabrali głos i zaznaczyli wielką rolę "Solidarności" w najnowszej historii naszej Ojczyzny. Ksiądz Proboszcz nadmienił także, że spotykamy sie w podziemiu: Galeria mieści się w podziemiach Bazyliki, ale zapewne nie tylko to Ks. Proboszcz miał namyśli. Na wystawie obecny był pan Zygmunt Woźniak, który wypożyczył większą część eksponatów.

Zaprezentowano oryginalne dokumenty ze zbiorów rodzinnych: książki i ulotki wydawane w podziemiu, znaczki okolicznościowe z tamtego okresu, oryginalną koszulę z internowania wraz z talerzem więziennym i kawałkiem chleba z tamtego okresu. Do obejrzenia były również plakaty IPN-u Oddział Szczecin, które tematycznie pokazywały okresy: powstanie "Solidarności", wprowadzenie stanu wojennego, delegalizacja "Solidarności" i represje wobec działaczy, działalność w podziemiu.

Członkowie Klubu Gazety Polskiej Berlin przygotowali również przekaz multimedialny na czterech monitorach, który był przygotowany tematycznie: powstanie Solidarności, wprowadzenie stanu wojennego, Papież Jan Paweł II i "Solidarność" oraz zdrada przy "okrągłym stole". W dniu 28.08 wystawa otwarta była cały dzień i również cieszyła sie dużym zaintersowaniem. Przeprowadzono wiele ciekawych rozmów i dyskusji a u paru osób było widać łzy w oczach. Dwóm osobom brakowało na wystawie zdjęć postaci Lecha Wałęsy, którego jednak można było zobaczyć i usłyszeć na kadrach filmu przedstawiającego mało znane fakty z rozmów Okrągłego Stołu.

Wystawa zorganizowana została przy współpracy z Polską Misją Katolicką w Berlinie oraz Instytutem Pamięci Narodowej - Oddział Szczecin. Powstanie wystawy nie byłoby możliwe, także bez aktywnego zaangażowania członków Klubu GP w Berlinie. Wszystkim osobom chcielibyśmy serdecznie podziękować i mamy nadzieję na kontynuowanie naszej wspólnej działalności na rzecz naszej Ojczyzny w przyszłości.


Foto: Paweł Woźniak, texst: Marek Wassag

Design for Freedom... wystawa

XXX rocznica powstania "Solidarności".


Berlin,  Passionskirche, 17. grudnia 2010 r.

Podczas "Polsko-Niemieckiego Spotkania"
z okazji XXX rocznicy powstania "Solidarności" odbyła się dyskusja o "Roli Solidarności w obaleniu żelaznej kurtyny"
z udziałem, m.innymi: Wojciecha Borowika i Lecha Dymarskiego - współpracowników KOR i działaczy Solidarności oraz niemieckich opozycjonistów Stephana Bickhardta -  współzałożyciela ruchu "Demokratie Jetzt"  i Dr. Christiana Halbrocka - wydawcy niezależnej prasy.

Bard Solidarności - Maciej Pietrzyk przypomniał swoje ballady.


Natomiast berliński działacz Solidarności
Wojtek Drozdek odczytał poniższy list:

Szanowny Panie Ambasadorze!
Liebe Solidarnosc-Freunde!


Kiedy przed blisko 30. laty powstawały grupy i komitety Solidarności - nasza była pierwsza,
że się pochwalę - nikt nie przypuszczał z jak silnym poparciem - tak moralnym
jak i materialnym - spotkamy się, tak wśród obywateli RFN, jak i mieszkających tu obcokrajowców.

Paczki do Polski, patronaty nad rodzinami aresztowanych i internowanych - o tym wszystkim wiemy, już to ze środków masowego przekazu, już to własnego doświadczenia. Zastanówmy się jednak, czy istnieć mogłyby te grupy, istnieć - dodajmy i skutecznie działać
- bez materialnego i moralnego poparcia setek anonimowych przyjaciół "Solidarności"? Kto jeszcze oprócz tych uznanych i uhonorowanych - dyskretnie i bez rozgłosu - organizował pomoc dla potrzebujących pomocy w Polsce?
Kto w transportach do Polski przemycał materiały poligraficzne, zakazane książki, elektronikę a w drodze powrotnej podziemną prasę?
Kto utrzymywał kontakty z BBC, czy Radio Free Europe - także i z nami, by Zachód dowiedzieć się mógł prawdy o Polsce?
Kto szmuglował maszyny drukarskie? Kto współfinansował zawodowych przemytników?
Myślę, że zbyt szybko zapomnieliśmy o tych osobach, tak jak zapomina się o przyjaciołach, którzy wyjechali nagle do odległych krajów, lub z którymi utraciliśmy kontakt zajęci problemami dnia codziennego...
O tym wszystkim rozmawialiśmy z Olkiem Zającem wczesną jesienią, jeszcze nieświadomi faktu, z jakimi trudnościami przyjdzie nam się borykać. Ludzie zmieniali, bowiem nie tylko nazwiska... miejsce zamieszkania... pracę... lecz i być może zniknęli na zawsze...
Szanowni Państwo!
Kilka jednak przykładów warto podać,
...kilka imion ocalić od zapomnienia
...a także uhonorować, choć w sposób symboliczny tych, do których dotarliśmy...

I tak więc nasze podziękowanie:

dla Rosemarie - ułatwiała nam kontakty z berlińskimi mediami, współpracowała przy transportach do Polski;
dla Gregora - uczył nas obsługi maszyn fotooffsetowych, wyjaśniał tajemnice elektronicznego składu;
dla Hato - nie tylko zadręczał nas Adorno i "Frankfurter, Schule", ale i sprawdził się, jako dobry przemytnik;
dla Krzysztofa Freislera za organizację siatki pomocy dla niezależnego wydawnictwa"Przedświt", które to wydawnictwo miałem zaszczyt reprezentować w Berlinie Zachodnim
w latach 1985-1989;
dla Doktora Goernera - ówczesnego szefa Osteuropa Abteilung in der Staatsbibliothek Berlin - inicjatora akcji patronatów nad opozycjonistami z mej rodzinnej Łodzi;
dla właściciela Quasimodo Jazz-Club - za pierwszy "Benefizkoncert" na rzecz Podziemnej "Solidarności";
dla Lekarzy jednej z Klinik w Charlottenburgu, którzy nieodpłatnie leczyli i wy-leczyli chorego na raka syna przywódcy łódzkiej "S" - Grzegorza Palki;
dla Berliner Aerzte Kammer, która zorganizowała spotkanie z nami i której zawdzięczamy zarówno poważny zastrzyk finansowy jak i niemniej ważne kontakty;
dla Gewerkschaft Erziehung und Wissenschaft - za bezpłatne udostępnienie nam pomieszczeń biurowych
....und nicht zuletzt:
tym wszystkim, którzy z własnej inicjatywy uczestniczyli w akcji "Patenschaften", udzielali
pomocy technicznej i finansowej...

Szanowni Państwo!

- jak już mówiłem na początku - Porozumienie Organizacji Wspierających "Solidarność" postanowiło, choć symbolicznie wyróżnić medalem "Dziękujemy za Solidarność" tych, do których udało się nam dotrzeć w Berlinie.
Są to: pani Helena Bohle-Szacki oraz pan Michał Sielewicz.
Pani Bohle-Szacki artysta-grafik, która ze względów zdrowotnych nie mogła dziś się z nami spotkać, jest matką chrzestną "Patronatu" nad synem Palki i głównym - obok Arbeitsgruppe Solidarnosc Berlin - sponsorem tej akcji. Jej dom był otwarty dla wszystkich, którzy
związani byli z opozycją i którzy wymagali wsparcia na emigracji;
Pan Michał Sielewicz: lekarz, w latach 1982-83 na własną rękę zorganizował 17. (!) transportów z żywnością, ubraniami, lekarstwami i sprzętem medycznym dla szpitali w całymkraju. Wartość tych transportów wyniosła ponad
1, 5 miliona DM.

Pan Sielewicz przemycał z Polski do Berlina Zachodniego materiały podziemnej "S", ugrupowań opozycyjnych oraz wywiady z intelektualistami (m.in. Herbertem), które udostępniał następnie BBC.
Im wszystkim, za SOLIDARNOSC Z SOLIDARNOSCIA, nasze gorące podziękowanie!


Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego